Przejdź do głównej zawartości

Jonasz z 2B

Trafiłam na ten serial całkiem przypadkiem i czuję, że muszę podzielić się nim z innymi. Moje podejście do różnych filmów/seriali religijnych jest raczej negatywne, bo większość z nich wydaje mi się być po prostu przerysowana. W tym przypadku było całkowicie inaczej. Kiedy pierwszy raz zobaczyłam, że na kanale Langusta na Palmie będzie realizowany serial, i kiedy zobaczyłam jego tytuł byłam pewna, że jest to produkcja skierowana raczej do młodzieży szkół podstawowych. Dopiero wczoraj dałam mu szansę i przepadałam. Obejrzałam cały pierwszy sezon (9 odcinków, łączny czas ich trwania ok. 2h) i mam nadzieję, że po tej epidemii doczekam się jego kontynuacji.


Zapowiedź serialu zbyt wiele nie mówi i pewnie, gdyby nie polecenie moich koleżanek nigdy bym nie zdecydowała się na jego obejrzenie, ale cieszę się, że jednak to zrobiłam. To już druga rzecz, która podczas tego tygodnia otworzyła mi oczy. Patrząc na Jonasza chciałabym widzieć siebie. Nie będzie zbyt dużym spoilerem, kiedy powiem, że jego zadaniem przez cały sezon jest doprowadzenie ludzi do Jezusa. Kiedy poznajemy głównego bohatera w pierwszym odcinku, wtedy bardzo się z nim utożsamiłam. Trafił do wspólnoty całkiem przypadkowo, tak samo było ze mną. Zawsze chciałam do jakiejś dołączyć, ale wykręcałam się brakiem czasu, tego, że nikogo nie znam, nie jestem gotowa. Ostatecznie trafiłam tam dopiero po namowie i to na pewno zmieniło we mnie dużo, ale nie tyle, żeby tak jak Jonasz mówić o Bogu tak otwarcie.

Jonasz jest przecudownym bohaterem. Nie jest przerysowany, jest dokładnie przeciętnym nastolatkiem. Ulega namowom swoich przyjaciół, chodzi na imprezy, przeżywa swoje pierwsze miłości, jest po prostu prawdziwy. Często w filmach religijnych brakuje mi takich postaci, które będą takie jak ja, które popełniają błędy, nie są idealne i Jonasz taki jest. Myślę, że każdy może odnaleźć w nim cząstkę siebie i to jest niesamowite. Jonasz zbliża się i poznaje Boga małymi krokami. Nie jest cudownie nawrócony, jak niektórzy mogą pomyśleć, ale powoli zmienia swoje życie i na pewno jeszcze długa droga przed nim, ale mimo wszystko wydaje się, że będzie w swoim życiu trwał przy Jezusie. Same trwanie też jest dużą odwagą i wysiłkiem, a on zmierza w dobrym kierunku chodząc na cotygodniowe spotkania wspólnoty, czy uczestnicząc w rekolekcjach.

W serialu też zostały przekazane różne stereotypy ludzi. Jest postawa uznająca osoby, które są we wspólnocie za sektę, jest kobieta, która w Boga wierzy, ale modli się tylko w domu. Bardzo podobało mi się to, że nie było to pokazane w lekceważący sposób, że te osoby są w błędzie i się nie znają. Przeprowadzony został kulturalny dialog i to też jest ogromnym atutem. Nie sztuką jest tworzenie dzieła skierowanego tylko do jednego grona odbiorców. Tutaj, każdy jest w stanie odnaleźć coś dla siebie. Osoba niewierząca może zobaczyć, co widzą inni, dlaczego działają w określony sposób. Inni zrozumieją, że wiara może być w porządku i w kościele nie zawsze musi być nudno, trzeba tylko znaleźć miejsce, w którym poczuje się jak w domu. 

Podrzucam Wam jeszcze super uwielbieniową piosenkę, którą poznałam dzięki temu serialowi :) 





Komentarze

  1. Jonasz wymiata! Mimo to polecam także film „Milczenie”, który swego czasu bardzo mnie (a to już coś ) poruszył. Pozderki rowerki ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Proszę, podziel się kilkoma słowami, jeśli przeczytałeś wpis do końca. To bardzo motywuje! Z góry dziękuję za każdy komentarz!

Saoirse